Składniki
- kalafior 1 mały
- makaron farfalle około 160g
- czerwona papryka 1/2 małej sztuki
- korniszony kilka sztuk
- ser żółty mała kostka
- sól do smaku
- pieprz do smaku
- czrwona papryka w proszku do smaku
- koperek do smaku
- natka pietruszki do smaku
Dziś lunch „wysokiego ryzyka”. Dlaczego? Ano dlatego, że po pierwsze tyle samo osób kocha kalafior, co go nienawidzi. W moim przypadku (co jest oczywiste, bo inaczej bym nie wrzucała tego przepisu) stanowczo te pierwsze. Po drugie – jest duże prawdopodobieństwo, że Wasz lunch nie przypadnie do gustu Waszym pracowym współbiesiadnikom. Każdy wie, że kalafior ma charakterystyczny zapach, który nie wszystkim podchodzi. I tu może być problem. Możecie zostać zesłani na jedzenie swojego posiłku np. na ławkę przed pracą. Mnie całe szczęście to nie spotkało! ;) Przygotowując jedzenie do pracy staram się jednak pomijać cebulę i pora. W trosce o moich współpracowników rzecz jasna ;) Do odważnych jednak świat należy – zróbcie więc sobie do pracy sałatkę z kalafiorem!
- W zależności od tego jaki kalafior lubimy możemy do tej sałatki użyć surowego lub nieco podgotowanego. Ja małego kalafiora podzieliłam na drobne różyczki i gotowałam na parze około 5-7 minut. Chodzi o to, aby nie rozgotował się i był nadal chrupki, ale jednocześnie żeby nie był całkowicie surowy. Studzimy.
- W tym samym czasie gotujemy makaron (u mnie około 3 garści). Studzimy.
- Paprykę kroimy w kostkę, a korniszony w plastry. Również ser kroimy w kostkę.
- Wszystko mieszamy, dodajemy odrobinę majonezu, koperek oraz natkę i doprawiamy.
- Całość odstawiamy na noc do lodówki, aby się przegryzło. Następnego dnia przekładamy do pojemników i zabieramy ze sobą do pracy! ;)
Brak komentarzy