Budyń marchewkowy

  • 20 minut
  • 10 składników
100%
  • Nakryć 2
  • Przygotowanie 5 min
  • Gotowanie 15 min

Składniki

  • marchewka 1 duża lub 2 średnie
  • mleko 1 i 1/3 szklanki
  • mąka ziemniaczana lub kukurydziana 2 łyżki
  • skórka starta z pomarańczy 1 łyżka
  • sok wyciśnięty z pomarańczy 1 łyżka
  • cukier wanilinowy 1 łyżka
  • cynamon 1 łyżeczka + do oprószenia
  • kardamon szczypta
  • płynny miód do osłodzenia
  • sól szczypta
Od kilku dni mam fazę na budyń. Ale nie na taki zwykły „z torebki”, a całkowicie domowy. Był już budyń jaglany, teraz czas na marchewkowy! Marchewka, szczypta kardamonu, wanilia, cynamon, skórka z pomarańczy, odrobina świeżo wyciśniętego soku, miód oraz mleko – krowie lub roślinne. Jeśli macie te składniki, to więcej niż połowa sukcesu za Wami. Jedyna rzecz na którą musicie uważać to kardamon – nie możecie przesadzić z ilością, bo inaczej Wasz budyń będzie smakował „starą szafą” ;) Marchewki najlepiej wybierać jak najsłodsze i młode. Nie pomijajcie skórki z pomarańczy – bo budyń wyjdzie nieco mdły (ale zjadliwy). No to do dzieła!

  1. W garnku o grubym dnie umieszczamy pokrojoną w drobną kostkę marchewkę, 2 szklanki mleka, skórkę pomarańczową, sok pomarańczowy, cukier wanilinowy lub pół laski wanilii, szczyptę soli i kardamonu oraz cynamon. Gotujemy całość na małym ogniu do czasu aż marchewka zmięknie.
  2. Gdy marchewka zmięknie, blendujemy całość na gładką masę i dosładzamy miodem.
  3. Do 1/3 szklanki zimnego mleka wsypujemy mąkę ziemniaczaną lub kukurydzianą i dokładnie mieszamy za pomocą rózgi, aby nie utworzyły się żadne grudki.
  4. Mleko z mąką dodajemy do garnka i jeszcze chwilę podgrzewamy na małym ogniu ciągle energicznie mieszając rózgą. Gdy budyń zgęstnieje – jest gotowy do jedzenia. Przelewamy do miseczek. Można też zjeść na zimno. :)
budy-C5-84-1

komentarzy 5

  1. Jestem zachwycona Twoimi pomysłami. Zwłaszcza, że jakby to ode mnie zależało moja rodzina nie jadła by mięsa. Jutro na podwieczorek będzie budyń marchewkowy! To już postanowione :)

    • Dziękuję za miłe słowa. :) Wiesz, to nie jest tak, że ja nie jem mięsa – jem, ale ograniczam się. Jakoś nie jest mi niezbędne do życia, czasami jednak lubię zjeść pysznego gołąbka, czy kotleta. Zazwyczaj jednak jem mięso jedynie w restauracjach.

Odpowiedz