Blog

Nie było spalonego! #2

Zapraszamy na kolejny damsko – męski wpis na Co Pysznego? Jeśli zastanawiacie się o co chodzi, to wszystko dokładnie wytłumaczyłam w poprzednim poście z cyklu: „Nie było spalonego!” Tym razem dla fanów i nie fanów piłki nożnej oraz kuchni mamy coś tuż zza zachodniej granicy.

Kobiecy początek

Nie wiem jak u Was drogie koleżanki, Panie i dziewczęta… ale w moim domu zaczyna się lekkie podniecenie na przemian z odrobiną poddenerwowania. Wszystko oczywiście za sprawą Euro. Im bliżej godziny zero tym nagle pojawiają się różne niespotykane wcześniej „problemy”. Ostatnio jak na złość telewizor zaczął gorzej odbierać… no i w ogóle jakiś taki mniejszy się jakby zrobił. Piłkarzy na boisku wcale nie widać. W ruch poszły gazetki reklamowe marketów, które prześcigają się w ofercie wielkich płaskich telewizorów.  Jeśli chłop chce nowego telewizora, to niech sobie kupuje. A co mi tam! Kłócić się nie będę, bo przecież Euro się kiedyś skończy, a telewizor pozostanie. ;)

Jak się okazuje, turniej budzi we mnie hazardzistkę i już powoli zaczynam się zastanawiać nad aplikacją/programem/miejscem w sieci w którym będziemy mogli typować naszych zwycięzców. Kręci mnie to tym bardziej, że jako kobieta nieznająca się zupełnie na piłce nożnej, jakimś dziwnym trafem prawie zawsze dobrze typuję, wprowadzając tym w konsternację znajomych facetów. No właśnie?! Może doradzicie – gdzie warto tym razem obstawiać wyniki meczów?! Póki co czas na nasze blogowe typowanie.

Nasz typ

GRUPA C: Polska, Niemcy, Irlandia Północna, Ukraina

Na zwycięzcę grupy C wytypowaliśmy Niemców. Tak… wiem, wiem! Powinniśmy patriotycznie wspierać Polskę… ale nie tym razem! Oczywiście podczas meczów będziemy kibicowali naszym. Jednak myśląc logicznie, to jednak Niemcy mają największą szansę na wyjście z grupy. Nie będę rozpisywała się dlaczego właśnie oni. O tym więcej niżej napisał Michał.

A co do kuchni niemieckiej to mamy tu mięso, mięso i jeszcze raz mięso. Ja jednak do meczu przygotowałam coś wegetariańskiego. Zwiebelkuchen to po prostu ciasto cebulowe. Coś na kształt połączenia pizzy i tarty. Jeśli chcecie dodajcie do niego wędzonego boczku. Będzie tu świetnie pasował.

4f25971720_niemcy_71_brazylia

Męska końcówka

Na pewno zdarzyło się Wam zjeść tyle, że już nie mogliście patrzeć na kolejne atrakcje stołu. To nic, że na wyciągnięcie ręki stoi puchar ze smakowitym deserem. Czujecie, że to kres sił i nawet myślenie o kęsie czegokolwiek staje się problematyczne. Zachodzi podejrzenie, że podobnie mogą mieć przynajmniej niektórzy reprezentanci Niemiec w piłce nożnej. Piłkarz najedzony, to piłkarz niegłodny – całkiem logiczne, prawda? Oczywiście nie chodzi o stosunek Thomasa Müllera do kartoffelsalat czy Bastiana Schweinsteigera do currywurst, ale o głód sukcesu sportowego, którego mistrzom świata z brazylijskiego mundialu może brakować na francuskim turnieju.

Czy im się jeszcze chce – bić Polaków, Irlandczyków i Ukraińców? Powiedzą: ja, ja natürlich, przecież ostatnie Euro wygraliśmy dwie dekady temu, jeszcze bez udziału tych wszystkich Turków, Ślązaków i Tunezyjczyków w drużynie; przecież podczas ostatniego turnieju upokorzyli nas makaroniarze, na dodatek w Warszawie, czyli najgorzej. Tak powiedzą. Z drugiej strony na pewno mają jeszcze w ustach słodki smak zwycięstwa w Brazylii, spotęgowany nieziemskimi okolicznościami półfinału.

Pamiętacie ten ciepły licowy wieczór 2014 roku, kiedy Facebooka zalały memy po meczu przyszłych mistrzów z gospodarzami imprezy? Tak, to ten 7:1. Mein Gott, jakie to było dobre. Jak prażony bób z oliwą i czosnkiem, który choć już podchodzi do gardła to wciąż go wpychamy do ust. Wystarczyłoby przecież 3:0, ale nie, łakomie bramka po bramce oglądaliśmy upokorzenie Brazylijczyków. Czy coś takiego może powtórzyć się na francuskim Euro i kto miałby tego dokonać?

W zakończonym właśnie sezonie klubowym praktycznie żaden z zawodników ekipy Die Mannschaft nie błyszczał bardziej niż w poprzednim. Do gry na najwyższym poziomie Thomasa Müllera, Marco Reusa, Matsa Hummelsa czy Manuela Neuera zdążyliśmy się przyzwyczaić. Świetnymi podaniami w Arsenalu przypomniał o sobie Mesut Özil. Jednak kilku piłkarzy znalazło się blisko terminu ważności, jak Lukas Podolski, albo z powodu nieszczelnego opakowania straciło świeżość, tak jak Bastian Schweinsteiger. W kadrze nie ma Phillipa Lahma, który przyznał, że już mu wystarczy i jak kolacja to tylko w Monachium.  Dlatego selekcjoner Joachim Loew, dla znajomych Jogi, na turniej do Francji zabiera też młodszych piłkarzy, choćby Juliana Draxlera. Pytanie czy to wystarczy, by powstała ekipa z popularnego powiedzenia o futbolu jako grze, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy?

Jeżeli wielki piłkarski turniej jest jak ognisko, to niemiecka reprezentacja jest kiełbasą. Na surowo z lodówki smakuje średnio atrakcyjnie, ale po solidnym upieczeniu w ogniu turniejowej walki może stać się wybornym specjałem. Byle przed końcem imprezy nie wyciekł cały tłuszcz.

Co pijemy?

paulaner

Niemcy to potęga piłkarska i jednocześnie potentat piwny. Wybór trunku do najłatwiejszych nie należał. Trzeba było posłużyć się odpowiednimi wytycznymi. Skoro w Bundeslidze rządzi nie Borussia Dortmund, a Bayern Monachium, to nie specjalnością północy, czyli jasnym kölschem, a bawarskim pszenicznym będziemy popijać danie.  Poza tym, nic tak nie gasi pragnienia w gorące letnie wieczory (oj, będą gorące), jak weissbier. Bardzo popularnym i trzymającym fason jest bez wątpienia monachijski Paulaner. Polacy nie gęsi, swoją pszenicę mają, więc na mecz Polska-Niemcy polecamy z patriotycznych pobudek któryś z produktów Kormorana.

Nie było spalonego!

zwibelkuchen

Zwiebelkuchen

Składniki:

Ciasto:

375 g mąki pszennej
1 opakowanie drożdży instatnt (7 g)
250 ml ciepłego mleka
1 jajko
60 g masła
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka cukru

Farsz:

1 kg cebuli
400 g kwaśnej śmietany
2 jajka
125 g tartego żółtego sera
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
kminek mielony, gałka muszkatołowa

  1. W misce wymieszaj mąkę, drożdże, ciepłe mleko, 1 jajko, rozpuszczone i ostudzone masło, 1 łyżeczkę cukru i 1 łyżeczkę soli. Następnie zacznij rękoma wyrabiać ciasto (jak na pizzę). Gdyby zbyt mocno się kleiło, dodaj jeszcze trochę mąki. Gdy ciasto będzie już gładkie i elastyczne, odstaw do wyrośnięcia.
  2. Cebule obierz i pokrój w cienkie pióra. Czosnek obierz i pokrój w plasterki. Smaż razem na małym ogniu uważając żeby nie przypalić. Cebula ma być miękka, ale nie przyrumieniona. Przypraw ją mielonym kminkiem, gałką muszkatołową, solą i pieprzem.
  3. Pomieszaj śmietanę z 2 jajkami, tartym m, solą i pieprzem.
  4. Wyrośnięte ciasto rozwałkuj i ułóż w blaszce również na bokach. Na cieście rozłóż równomiernie usmażoną cebulę i zalej masą jajeczno – śmietanową. Wstaw do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i piecz około 30-40 minut.
  • Share

Brak komentarzy

Odpowiedz