Blog

#2 Nówka Sztuka

W końcu jest! Kolejny odcinek Nówki Sztuki. Pamiętacie o co chodziło? W tym cyklu przedstawiam Wam moje zdobycze. Wszystkie wiążą się rzecz jasna z kulinariami. To taki trochę haul zakupowy w postaci posta. Dla przypomnienia sprawdźcie sobie co pokazywałam w pierwszej części.

Od ostatniej Nówki minęło trochę czasu i w związku z tym nazbierało mi się sporo rzeczy do pokazania. Jak zwykle książki stanowią największą część moich łupów. Część z nich dorwałam w tzw. taniej książce, dwie kupiłam przez internet, część to dary losu, a jedna z nich leżała smętnie zakurzona na pchlim targu.

Na pierwszy ogień idą najdroższe, bo kupione po regularnej cenie w księgarni internetowej: Sałatlove i Śniadanilove. To seria książek stworzonych przez projektanta i blogera Davida Bez. Pięknie wydana propozycja sałat i śniadań na każdy dzień roku. Co ciekawe  – przepisy dla siebie znajdą tu zarówno mięsożercy, weganie, wegetarianie i witarianie! Nawet jeśli jakaś sałata, czy śniadanie ma w swoim składzie mięso, autor proponuje zamienniki –  tak, aby każdy miał szansę ich spróbować. W wolnej chwili sprawdźcie sobie blog autora: saladpride.com

książki 1

Kolejne książkowe zdobycze za które łącznie nie zapłaciłam więcej niż 23 zł, to „Smaczna i zdrowa kuchnia włoska” autorstwa Gino D’Acampo oraz „Kulinarna podróż zmysłów, od Kawango po Bałtyk” którą napisał Joseph „Józek” Seeletso – Bostwańczyk z urodzenia, od wielu lat Polak z wyboru. Tą drugą kupiłam bez zastanowienia, tym bardziej, że w zeszłym roku miałam przyjemność brać udział w warsztatach kulinarnych prowadzonych przez charyzmatycznego Józka! Człowiek wulkan, który ma świetny smak! Książkę brałam w ciemno!

„Smaczna i zdrowa kuchnia włoska” to z kolei zbiór rewelacyjnych przepisów i porad oraz propozycji ćwiczeń, które pomogą utrzymać nam szczupłą sylwetkę. Przepisy które tu znajdziemy są smaczne i niskokaloryczne. Założenie tej książki jest takie, aby wyjaśnić nam co jeść, a czego unikać aby bezstresowo gubić kilogramy. Mi się podoba!

książki 3

Kuchnia francuska to ciągle dla mnie jeszcze nieodkryty ląd. Chyba dlatego zaczynam się nią ostatnio coraz bardziej interesować i zbroić w pomoce naukowe. Zaczęłam od małej kieszonkowej „Kuchni francuskiej”.

„Blogerchef, w sieci przepisów” – nie jest to najładniejsza i najciekawsza książka kulinarna na świecie, choć w 2013 roku może i była. ;) Wypatrzyłam ją na pchlim targu i kupiłam  za 5 zł. Ta książka to podsumowanie trwającego ponad pół roku konkursu, łączącego blogowanie z klasycznym wydarzeniem kulinarnym. Jednym zdaniem – w środku znajdziecie sylwetki różnych blogerów i ich dania, które pojawiały się w tym konkursie. Nie będę rozwodziła się nad jego zasadami. Tak czy siak – za 49,99 bym jej nie kupiła, za 5 zł jestem z niej zadowolona.

książki 2

Pokażę Wam teraz dary losu. Kilka książek, które dostałam w ostatnim czasie od Wydawnictwa Muza, a o których niebawem napiszę Wam więcej. „Pysznie dla rodziny i przyjaciół” – rewelacja! Jeśli zastanawialiście się czy ją kupić, to nie ma na co czekać! Kosztuje 39, 99 zł, ale jej zawartość to genialna ściągawka jeśli planujecie zaprosić na obiad gości. W książce znajdziecie ponad 100 przepisów w wersji na 6 osób! Do tego ułożone w konkretne trzydaniowe jadłospisy, infografiki z poradami i harmonogram działań. Same przepisy też są bardzo ciekawe!

Doradcę Smaku znają zapewne wszyscy. Wcześniej był nim Michel Moran, teraz za gotowanie wziął się Andrzej Polan. Nie ukrywam, że nie przepadam za jego programami kulinarnymi, jednak w wersji papierowej to zupełnie inna bajka. Książka dosyć droga, bo jak na jej format kosztuje 34,90 zł. W środku 80 przepisów podzielonych na trzy działy: z patelni, z pieca i z garnka. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Na koniec „Japonki nie tyją i się nie starzeją” autorstwa Naomi Moriyama. Jestem w połowie czytania. Gdy skończę, to pokuszę się o recenzję. Książka pomaga zrozumieć, dlaczego Japończycy są jednymi z najzdrowszych ludzi na świecie. Bardzo ciekawa i inspirująca!

książki 4

książki 5

Od ostatniej Nówki Sztuki rozrosła się również kolekcja moich talerzy. Oczywiście kupiłam je na pchlim targu za grosze. Choć ten w paski jest zdobyczny. Podobnie jak wielka filiżanka z francuskimi napisami. To naczynia, które dostałam od teściowej ;)

talerzyki

filiżanka

Na pchlim targu trafił mi się również ostatnio nie lada skarb. Za 20 zł kupiłam półeczkę na ręczniki kuchenne oraz folię. Jestem nią całkowicie oczarowana! Niestety do mojej kuchni zupełnie nie pasuje, poza tym nie mam na nią absolutnie miejsca, dlatego zawiśnie u teściowej.

Oprócz książek zbieram również serwetki, które świetnie sprawdzają się jako rekwizyty do zdjęć. Jakiś czas temu udało mi się kupić w Kauflandzie ciekawe z motywami japońskimi.

półka na papier i folię

serwetki japońskie

Na koniec jeszcze kilka drobiazgów. Na pchlim targu  dokupiłam malutkie kokilki. Mam już duże, które pokazywałam Wam w poprzedniej Nówce Sztuce. Mlecznik w kształcie krowy jest z wymiany naczyń i blogowych przydasiów:  „Podano do stołu” którą organizowałam wraz z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Olsztynie w miniony weekend. Więcej na ten temat napisze Wam w osobnym poście. :) Biało kolorowe serwetki… zabijcie mnie, ale nie pamiętam gdzie je kupiłam ;)

Duże błękitne papilotki na muffiny są oczywiście z Pepco, świecznik z jelonkiem i choinkami z targu staroci, a malutki zakręcany słoiczek z uchem dostałam w prezencie.

Jak widzicie moje blogowe zbieractwo rośnie w siłę. Mam w mieszkaniu coraz mniej miejsca, ale za to więcej radości  – przede wszystkim z książek!

krowa,  serwetk, kokilki

foremki na muffiny, swiecznik, kubeczek

  • Share

Jeden komentarz

Odpowiedz